poniedziałek, 2 marca 2009

w pociągu

Pociąg Bettystown – Malahide. Chyba wraca codzienność. Pobudka o 7. Kilka minut później budzi się Aru, pasza, herba, 10 min rowerem na stację, 0.5 h pociągiem, do 17 w biurze (nie wiem jak dam rade jak będzie słońce) i powrót pociąg i rower. Przed 18 na chacie. Czy to szara codzienność sam nie wiem. W każdym bądź razie ostatnie 2 tygodnie raczej nią nie były.
Te dojazdy nawet lubię. Zawsze mam miejsce do siedzenia bo większość ludzi wsiada stację bliżej Dublina niż ja. I czytam książki lub odpisuję na maile. (nie wliczam tych 3 tygodni kiedy orałem jak dziki na PSP Noela). Z książek przeczytanych w pociągu :
„Okrutny szczyt” – miazga absolutna – historia pierwszych pięciu kobiet na K2. Polecam każdemu, nawet ludziom którzy z górami nic wspólnego nie mają.
„Zdobycie bieguna południowego” – książka napisana przez Ammundsena na postawie jego wspomnień i pamiętników. – absolutna miazga, petarda i czad.
No i dojeżdżam już do Malahide więc kończę. Dodam tylko że obok mnie siedzi dziewczyna i ma taki elektroniczny książko projektor Sony. Ładujesz książkę i czytasz – fajna sprawa. No nic 8.35 wysiadam.
...
już jestem, poranna kawka :) - ostatnia galeria ze studia w bettystown + kilka fot z koncertu Anathemy + Ida & Aru bike TUTAJ

Brak komentarzy: